Konstytucje rodzinne zrobiły się modne. To świetnie, że wreszcie polscy przedsiębiorcy rodzinni zaczynają dostrzegać, że same pisanie testamentów lub zostawienie spraw sukcesyjnych ustawodawcy nie wystarczy aby utrzymać firmę rodzinną w dobrej kondycji i całości, kiedy zabraknie jej założycieli. Zauważam jednak skłonność do odfajkowywaniu sprawy. Zlećmy napisanie konstytucji i mamy spokój! Niech dzieciaki wiedzą, jak mają prowadzić biznes i nie kłócić się! Poprzestanie na tym to niestety naiwność!
Z konstytucjami jest tak, że mogą być śliczne, ale nieużywane. Mogą zawierać świetne i mądre zapisy, jednak kompletnie ignorowane. Z dziejów narodów drastycznymi przykładami mogą być radziecka konstytucja stalinowska, która stała wręcz na straży własności prywatnej i gwarantowała swobodę słowa i zgromadzeń. A polska z czasów Bieruta nic nie wspominała o kierowniczej roli PZPR, co „naprawił” dopiero Gierek. Bowiem nie sam tekst ma znaczenie, ale wola i praktyka stosowania go!
Dlatego namawiam wszystkich do zastanowienia się bardziej nad Ładem Rodzinnym, a nie nad samą Konstytucją Rodzinną. Bo Ład Rodzinny to duch i praktyka praw regulujących stosunki między członkami rodziny. A Konstytucja to jedynie formalny zapis, który traci znaczenie, jeśli nie ma podstawowej zgody osób nią objętych, albo mających faktyczną władzę, co do woli bycia razem na ustalonych zasadach.
Niektóre Konstytucje Rodzinne zawierają klauzule prawne mające jakoby zabezpieczać ich stosowanie. Tak, warto aby wola była wsparta siłą prawa. Jednak należy pamiętać, że pozywanie członka rodziny do sądu, to jak broń atomowa – jeśli nie zwyciężysz pierwszym uderzeniem, to odwet będzie straszniejszy. Eskalacja gwarantowana! Dlatego do 1945 roku świat choć niejednokrotnie był na krawędzi, to nigdy nikt dotychczas nie poważył się na wcielenie w życie groźby.
Obserwuję właśnie walkę rodzinną. Są umowy, ustalenia, kupa papieru! Ale nad tym wszystkim dominuje brak zaufania! Z firmy zostaną zgliszcza. I jestem głęboko przekonany, że nikt z tej walki nie wyjdzie zwycięsko!
Co zatem robić w takiej sytuacji? W wspomnianej powyżej rodzinie już za późno! Ale innym rodzinom radzę, aby przede wszystkim UŻYWAĆ Konstytucji Rodzinnej – jednak jako narzędzia UŁATWIAJĄCEGO współpracę, a nie instrumentu karania, groźby. Konstytucja powinna podpowiadać rozwiązania, a przede wszystkim angażować do konstruktywnego troszczenia się o wspólne dobro wszystkich zdolnych do tego członków rodziny.
Jest jeszcze jeden element – często jest brak amortyzatora dla emocji i braku zaufania w rodzinie. Na razie rzadko polskie rodziny proszą do Rad Rodziny, czy do Rad Nadzorczych swoich firm prawdziwie niezależnych i kompetentnych rzeczników, protektorów interesu rodziny. Osób, które rozumiejąc zarówno biznes, jak i długofalowy interes rodziny wznoszą się ponad emocje, mają umiejętność patrzenia na wszystkich członków rodziny, a nie reprezentujący jedynie bezpośredniego mocodawcę. Działające w poczuciu komfortu niezależności i zaufania ze strony wszystkich członków rodziny. Wówczas jest szansa na dobre wykorzystanie kompetencji i niezależności protektora dla wspólnego dobra, dla pokonania ograniczeń i oporów, które paradoksalnie narzuca rodzinom uczucie łączące ich wzajemnie.