Właśnie wróciłem z podróży studyjnej do Andaluzji organizowanej przez Inicjatywę Firm Rodzinnych Wizytowaliśmy firmy, które prowadzą biznes od pokoleń (np. rodzin Guillen, czy Gonzales), jak i te w których przekazanie sterów drugiemu pokoleniu jest w toku lub dokonało się (np. rodziny Santos czy Bulnes). Stereotyp Hiszpana w naszych oczach oparty jest na obrazie spontaniczności, improwizacji czy odkładania spraw na później (manana). Zaś Andaluzja cieszy się opinią regionu mocno tradycyjnego. Otóż nasi hiszpańscy gospodarze mają pełną świadomość, że jeśli sukcesja ma się udać, to musi być poddana rygorom. Dzieci od małego muszą być poddane odpowiedniej edukacji (formacion), na którą składają się nie tylko wiedza i umiejętności, ale przede wszystkim wychowanie w oparciu o zestaw wartości, bardzo często ujętych w konkretne sformalizowane ramy. Skojarzyło mi się to z Hiszpańską Szkołą Jazdy w Wiedniu – czyli takim kształtowaniu konia (firmy) i jeźdźca (sukcesora) zgodnie z ustalonymi regułami, aby dokonywali cudów niemożliwych do powtórzenia przez innych.
Hiszpańscy eksperci podkreślają przydatność rozwiązań prawnych skodyfikowanych w roku 2007 dekretem królewskim jako protocolos familares. Dotyczą one spółek, których papiery wartościowe nie są notowane. Są nimi umowy zawierane między członkami rodziny, które regulują komunikację i podejmowanie decyzji w sprawach dotyczących firmy i rodziny. Jeśli zostaną one dobrowolnie opublikowane w tamtejszym odpowiedniku naszego Krajowego Rejestru Sądowego i Monitora, to powoduje ich skuteczność wobec osób trzecich.
Hiszpanie zauważyli, że osiągnięcie trwałych wyników musi być oparte nie tylko na przedsiębiorczości ale i na tworzeniu ram, które pozwalają okiełznać temperament oraz opanować potencjalne konflikty w rozrastających się rodzinach. Tymi ramami jest wychowanie dzieci (od małego są zachęcane, ale nie zmuszane do uczestnictwa w życiu firmy) oraz ustalenia formalne. W jednej z wizytowanych firm liczącej ok. 80 pracowników, aż 34 należy do rodziny założycieli. W spotkaniu brali udział jeden z trzech braci założycieli, dwoje z trojga jego dzieci oraz żona innego brata. Najmłodsze z dzieci (różnica do najstarszego to 18 lat) pełni funkcję CEO. Bez protocolos familares nie można tego ogarnąć! To powszechna praktyka, mająca zastosowanie także w mniej licznych i złożonych rodzinach.
Wbrew stereotypom Hiszpańska szkoła jazdy to nie tresura. To sztuka szukania perfekcyjnego zrozumienia się wzajemnie przez jeźdźca i konia. Narzędziem są protocolos familares, zawsze tworzone we współpracy z doradcami sukcesyjnymi i prawnikami. Mogą one mieć moc większą niż polskie Konstytucje rodzinne, bo umożliwia im to hiszpański system prawny. To jest właśnie nauka dla naszego biznesu rodzinnego, jeśli chcemy, aby nasze firmy w rękach naszych sukcesorów były konkurencyjne. Warto adaptować to doświadczenie do naszych warunków – w krótkiej perspektywie w ramach istniejących narzędzi polskiego prawa, a w dłuższej naciskając na nasze władze, aby rozważyły analogiczne rozwiązania.