debata nt. dobrej sukcesji – o czym debatować?

Ostatni mój wpis pobudził część czytelników do kontaktu ze mną, albo poprzez dopisywanie komentarzy a także mailowo i telefonicznie. Odzew ten pozwala mi na wyodrębnienie następujących potencjalnych wątków dyskusji o sukcesji w biznesie na przyszłość. Są nimi:

  • Edukacja rodzin biznesowych na temat sukcesji ,
  • Optymalizacja techniki procesu,
  • Otwarcie tematu sukcesji w firmach rodzinnych w kontekście innych interesariuszy niż rodziny czy ich doradcy.

W mojej ocenie proces edukacji rodzin biznesowych potoczy się dość szybko, choć dziś jesteśmy jeszcze dopiero na początku drogi. Jednak działalność Stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych i związanej z nią Fundacji ze wsparciem PARP oraz sponsorów dociera do szerokiego grona rodzin biznesowych. Jeśli działania te będą jeszcze wsparte przez organizacje pracodawców jak Lewiatan lub Izby Przemysłowo-Handlowe, to w połączeniu z publikacjami książkowymi lub w mediach, podstawowa informacja stanie się osiągalna w ciągu najbliższych lat. Ogólne prezentacje nt. testamentów, zapisów windykacyjnych i kolejnych wehikułów finansowych przestaną być nowością a zaraz staną się rutyną. Organizacje, w których spotykają się przedsiębiorcy rodzinni będą dla nich miejscem pierwszego kontaktu, networkingu i giełdą wymiany doświadczeń. Ten obszar należy pielęgnować, choćby po to, aby edukacja rodzin biznesowych w zakresie sukcesji firm rodzinnych pomagała w uniknięciu podstawowych błędów . To trochę jak z uczeniem podstawowych zasad higieny – nie wyleczy, ale zmniejsza ryzyko choroby i pozwala na bardziej skuteczną interwencję lekarzy. Ten poziom trudno nazwać debatą – to raczej po prostu NIEZBĘDNA edukacja.

Kolejnym wątkiem możliwej debaty jest optymalizacja procesu sukcesji biznesu rodzinnego. Ten obszar skupi  na sobie uwagę bardziej doradców niż rodzin biznesowych. Za dużo tu techniki i możliwości wyboru, aby warto było rodzinom biznesowym wgryzać się w techniki analizy. Dr. Andrzej Marjański, które jednocześnie jest doradcą i naukowcem zajmującym się firmami rodzinnymi,  podczas debaty pod auspicjami Think Tank, zauważył, że przedsiębiorca dwukrotnie w życiu zajmuje się sukcesją w firmie rodzinnej – raz jako Junior, a raz daj Boże, jako Senior. Za każdym razem w innej roli, w innych okolicznościach. Nawet nie ma jak uczyć się na własnych błędach – bo nie da się tego doświadczenia powtórzyć. Doradcy dają tę szansę jeśli potrafią wykorzystać swoją wiedzę teoretyczną oraz praktykę dla znalezienia (moim zdaniem prawie WYNALEZIENIA) odpowiedniego rozwiązania dla konkretnego przypadku sukcesji w firmie rodzinnej. To doradcy będą toczyć debatę o technicznych aspektach sprawy a rodziny biznesowe muszą tylko mieć wiedzę pozwalającą na dobrą współpracę z fachowcami, pozyskaną drogą edukacji opisanej powyżej. Rodziny biznesowe  skupią się zatem na biznesie operacyjnym – bo są w tym najlepsze, oraz relacjami rodzinnymi – bo są niezbędne dla wypracowania kapitału ludzkiego niezbędnego dla udanej sukcesji w firmie rodzinnej.

Podczas dotychczasowych debat ujawniły się dwie grupy zainteresowanych tematem – przedsiębiorcy prywatni oraz doradcy zainteresowani współpracą w zakresie sukcesji biznesu rodzinnego. To zupełnie naturalne. Jednak debata o sukcesji w firmach rodzinnych  będzie ułomna, jeśli w tym kontekście nie będzie obecny temat innych interesariuszy, przykładowo:

  • Państwa, które poprzez tworzenie regulacji prawnych powinno dbać aby dorobek firm rodzinnych nie był zagrożony poprzez pułapki tworzone przez system,
  • Kluczowych pracowników – szczególnie ważnych dla skutecznego transferu władzy i własności między pokoleniami
  • Społeczności lokalnych – duża część firm rodzinnych ulokowanych w mniejszych miejscowościach jest nolens volens odpowiedzialna za kondycję lokalnych społeczności – tworzy nie tylko miejsca pracy, ale także wzorce zachowania, konsumpcji, kultury.

Jeżeli sprowadzimy proces sukcesji wyłącznie do transferu majątku, to zignorujemy ważne relacje łączące firmy rodzinne z tymi kategoriami zainteresowanych.  Należy pamiętać , że kluczowi pracownicy oraz społeczności lokalne będę z reguły ‘nieme’ i nie wypowiedzą wprost swoich oczekiwań, a jedynie zachowają się po myśli lub częściej nie po myśli rodziny biznesowej a wówczas dobra sukcesja może być zagrożona. Aspekt ten wymaga szczególnej uwagi, ponieważ zawsze kuszące jest dla Juniorów przejęcie samych aktywów pieniężnych i abdykacja z pozycji lokalnych liderów. Oczywiście nie każdy Junior nadaje się na przejęcie funkcji lidera po Seniorze, ale osadzenie sukcesji w kontekście misji rodziny wobec otoczenia  społecznego, powinno przynajmniej wzbudzać refleksję w kolejnych pokoleniach.

I tu wracamy do fundamentalnej roli edukacyjnej organizacji grupujących firmy rodzinne – służąc im niech poszerzają świadomość rodzin biznesowych także o odpowiedzialność społeczną. To będzie niełatwe zadanie – ale w efekcie służące dobrze klimatowi wokół rodzin biznesowych.

Z kolei Państwo poprzez swoje regulacje może być nieświadome, że może szkodzić procesom sukcesji, psując warunki kontynuacji biznesu. Odnoszę wrażenie, że Państwo kompletnie nie bierze pod uwagę komplikacji, jakie zmiana właściciela może przynieść biznesowi. Organizacje pracodawców lub think tanki powinny rozpocząć debatę w tym zakresie z czołowymi siłami politycznymi i administracją oraz czuwać, aby zmiany przepisów były rozpatrywane także pod kątem ich wpływu na sukcesję biznesu. W przeciwnym razie Państwo będzie tracić podatników – po prostu łatwiej będzie dziedzicom prosperujących firm rodzinnych wszystko spieniężyć (co faktycznie preferują dziś prawo i fiskus) i wynieść się do krajów o lepszym klimacie.

Zobacz również