Badanie przeprowadzono wśród studentów uczelni ekonomicznych. Wzrost liczby sukcesorów, którzy zamierzają przejąć biznes rodziców wzrosła od poprzedniej edycji z 2014 w granicach błędu statystycznego z 6,3% na 8,1%.
Nadal podtrzymuję swoją diagnozę sprzed trzech lat, że to normalne wśród studentów, że chcą być sobą, a nie kopiami swoich rodziców. Wyczytać to można z podsumowania danych z raportu (do ściągnięcia po kliknięciu).
Sukcesorzy:
- lepiej od własnych rodziców wiedzą, że prowadzą oni biznes rodzinny,
- w większości pracowała już u rodziców,
- i chyba doświadczenie to nie było na tyle zachęcające, żeby widzieć siebie w roli sukcesorów,
- wyżej cenią sobie spokój i harmonię w rodzinie niż biznes,
- 6 razy częściej wolą własny start up niż sukcesję.
Myślę, że pisanie o genie przedsiębiorczości jest na wyrost, o ile serio traktujemy pojęcie gen. Jeśli dosłownie, to w takim razie nie jest potrzebna żadna edukacja, bo nawiązując do piosenki Jerzego Stuhra ... będę teraz bogaty, bo ja się wcale nie chwalę, ja po prostu NIESTETY mam talent! Rodzice sfinansują przygody z przedsiębiorczością? Sam unikam takich metafor, bo choć chwytliwe, to mogą zaprowadzić na manowce i zdemotywować albo zrodzić arogancję, która najczęściej prowadzi do upadku.
Mamy potężny problem! Sądzę, że główną przyczyną niechęci sukcesorów jest niska wartość firm ich rodziców – zarówno pod względem finansowym, konkurencyjności jak i emocjonalnym. Bo chęć sukcesorów, aby spróbować własnych sił jest sama w sobie pożyteczna. I tu potrzebna jest zachęta, a nie ubolewanie o ich niechęci czy niegotowości. Może właśnie jest odwrotnie? Może dzieci lepiej od rodziców widzą co się dzieje u nich w firmach? A nie mają ani siły ani ochoty walczyć z rodzicami i przekonywać do własnych racji? Harmonia ważniejsza! Więc po co pakować się w kłopoty? Oczywiście mnóstwo dzieci wróci na łono firmy rodzinnej bo mniej lub bardziej udanych przygodach na rynku pracy lub biznesu na własną rękę (często z mniej lub bardziej ukrytym wsparciem rodziców). Jeżeli z porażki wypływa nauka, to nie jest ona klęską. Część z juniorów jeśli pozytywnie sprawdzi się na rynku to z większą śmiałością wróci do biznesu rodziców – o ile biznes dotrwa do tego momentu i zachowa wartość (lub przynajmniej jej potencjał) aby junior zechciał porzucić „inne życie”. I nie chodzi jedynie o wartość finansową ale i o emocjonalną. A jeżeli emocje są negatywne lub pełne uprzedzeń, to nic z tego nie będzie. Pomoże na pewno Ład Rodzinny rozumiany jako PRAKTYKA a nie jako jedynie wypisywanie regulaminów, planów, konstytucji.
Praca IBR warta jest dogłębnego i krytycznego analizowania. Zapewne będę do BAROMETRU wracał, ponieważ wnioski z niego są naprawdę niepokojące dla seniorów. Starsze pokolenie, o ile nie chce aby dorobek ich życia nie poszedł na sprzedaż w obce ręce musi dokonać głębokiej reorientacji tak w sferze rodzinnej harmonii, jak i przygotowania firm do sprostania nowym wyzwaniom w młodszych rękach. Zbyt często szacunek dla seniorów przeradza się w pochlebstwo i potakiwanie i chęć niezakłócania ich spokoju. Zbyt często profesjonaliści ograniczają się do edukowania, trenowania, planowania a nie biorą odpowiedzialności za rezultat w postaci wzrostu wartości firmy.
To dopiero druga edycja BAROMETRU. Trend można ustalić dopiero po trzecim badaniu. Musimy jednak uzbroić się w cierpliwość i chyba czekać kolejne trzy lata? Zachęcam IBR do kontynuacji!