Tegoroczny Dzień Niepodległości to nie tylko zadyma, która przeszła okolicami mojego biura, ale wydaje się, że także jaskółka większego zrozumienia znaczenia środowiska firm rodzinnych. Myślę o ostatnich zdaniach Pana Prezydenta w programie Tomasz Lis na żywo oraz odznaczeniach dla Prezesa stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych Andrzeja J. Bliklego i Prezydent Lewiatana Henryki Bochniarz.
Prezydent Komorowski zauważył w przeddzień 11 listopada, na podsumowanie rozmowy w programie Tomasz Lis na żywo (48:15 – 49:45) , że oto jest od dawna pierwsze pokolenie Polaków, które ma wreszcie dorobek, który następcy powinni kontynuować. I nie idzie tu o tradycje powstańcze, które pozwalały otrzeć łzy po stratach materialnych, ale właśnie o nasz wypracowany ciężko majątek, który nie służy rozrywkom właścicieli ale tworzy miejsca pracy.
Wreszcie nasze dzieci mają szansę nie zaczynać od zera, ale dodawać swoją pracę do dorobku przodków. Prezydent mówi o przerwaniu fatum ciążącego nad pokoleniami Polaków od stuleci. No właśnie! Ma rację, że los się odmienił, ale to nie tylko uśmiech Opatrzności ale przede wszystkim nasza ciężka praca i strategicznie dobre decyzje zorientowania się na Europę i nie szukane jakichś dróg pośrednich, za co niestety płaci dziś słono Ukraina.
Rzecz w tym, że rządzący mimo rosnącego zauważania firm rodzinnych nadal nie rozpoznają naszego podstawowego problemu, który przekłada się również na powodzenie i trwałość Rzeczpospolitej. Chodzi o stworzenie ram prawnych, które polskim firmom rodzinnym pozwolą na podjęcie skutecznej rywalizacji wobec konkurencji firm obcych, które w swoich krajach cieszą się rozwiązaniami wzmacniającymi biznes na pokolenia. Są to fundacje rodzinne.
Przypomnę, że fundacje rodzinne pozwalają na zachowanie w całości biznes bez konieczności dzielenia go między spadkobierców. Instrument ten redukuje ryzyko dezintegracji biznesu z powodu wygórowanych apetytów konsumpcyjnych lub rodzinnych niesnasek. Zmniejsza zależność biznesu od demografii rodziny – wieku i liczebności krewnych i powinowatych.
Niestety, polskie prawo na razie nie pozwala polskim przedsiębiorcom na korzystania z takich rozwiązań, którymi cieszą się nasi zagraniczni konkurenci. Należy więc spodziewać się, że jeżeli polski ustawodawca nie opamięta się, to najbardziej majętni prędzej czy później wywędrują do bardziej przyjaznych legislacji. Wówczas najlepiej płatne miejsca pracy w zarządach, nadzorze, opłatach licencyjnych wyjadą z Polski. W kraju zostanie tylko tania siła robocza. Rządzący urządzą nam system zależności kolonialnej na własne życzenie.
Przedsiębiorcy zrzeszeni w stowarzyszeniu Inicjatywa Firm Rodzinnych zwracali uwagę Kancelarii Prezydenta na ten problem Pana Prezydenta pół roku temu. Czas upływa… może pora aby sprawa dojrzała do etapu procedowania?
Po latach zaczyna przebijać się do świadomości rządzących, że to teraz firmy rodzinne stanowią coraz bardziej zarówno motor gospodarki, jak i tworzą cenną tkankę społeczną dzisiejszej i przyszłej, nowoczesnej Polski. Oby tylko nie skończyło się na świątecznych gestach i odznaczeniach, które należą się uhonorowanym ale nie zastąpią realnych zmian prawnych podnoszących trwałość polskiego biznesu rodzinnego.