Odszedł niespodziewanie dr Jan Kulczyk. Niepospolita osobowość. Jeden z nielicznych polskich przedsiębiorców, który z powodzeniem realizował globalną strategię. Choć start zawdzięczał ojcu to nie zmarnował swojej szansy. Powikłania po „drobnym zabiegu kardiologicznym” stawiają pogrążone w żałobie dzieci Sebastiana i Dominikę w nowej sytuacji. Teraz one ponoszą pełną odpowiedzialność za dziedzictwo. Z czym przyjdzie im się zmierzyć?
Doktor Jan przyciągał uwagę nie tylko wielkością majątku, ale przede wszystkim stylem prowadzenia interesów. Bez kompleksów, z dużym udziałem pozyskiwana nie tyle unikalnych technologii ale odpowiednich ludzi. To umiejętność wyszukiwania okazji oraz oparcia się na właściwych osobach przesądzała o sukcesie. Nie tylko w latach późnego komunizmu, w czasach firm polonijnych, ale i na początku polskiej transformacji oraz na każdym etapie polskich przemian. Ten model sprawdzał się, bo łączył autentyczny, dobrze zaplanowany projekt biznesowy z umiejętnością pozyskania dla niego sojuszników. Wielu zżymało się, że polskie państwo jest częstym partnerem w tych biznesach. A czemu nie? Niech administracja rządowa kompetentnie i transparentnie wchodzi w relacje z biznesem wybierając opcje o największej i perspektywicznej wartości dodanej. Ostatnio imperium Doktora Jana skupiło się na chemii i międzynarodowych projektach energetycznych.
Osobiste piętno, jakie odcisnął na swoim holdingu Jan Kulczyk z jednej strony budzi podziw, z drugiej stanowić będzie wyzwanie dla sukcesorów. Ma to dla nich wymiar osobisty – będą stale porównywani z wielkim ojcem. Braknie jego autorytetu, osobistego połączenia intuicji i wiedzy, relacji budowanych osobiście przez lata. Dojdzie element pokoleniowy. Tata robił interesy głównie w obszarze swojej generacji – bo to ona jest jeszcze dziś decyzyjna. Następcom Jana Kulczyka m.in. z powodu dystansu wiekowego trudno będzie wprost kontynuować dotychczasową drogę w oparciu o siatkę relacji, która częściowo może zniknąć wraz z odejściem ojca. Utrzymanie dotychczasowego modelu może być po prostu obiektywnie niemożliwe, gdy rodzinny holding oparty był na osobistym talencie i relacjach Jana Kulczyka.
Rodzinny holding Kulczyk Investments czeka zapewne restrukturyzacja, o ile spadkobiercy zechcą kontynuować dotychczas obraną drogę. Restrukturyzacja obejmie przede wszystkim mechanizmy decyzyjne. Rodzeństwo Sebastian i Dominika musi znaleźć formułę, godzącą z braku stanowiącej pozycji ojca, ich aspiracje i możliwości, z wymaganiami stawianymi przez biznes. Odpowiadają bowiem nie tylko za majątek, który im osobiście przypadł w udziale, ale także wobec inwestorów, którzy są zaangażowani w przedsięwzięcia rodzinnego domu inwestycyjnego. Na giełdach polskich i zagranicznych notowane są: Ciech S.A., Polenergia S.A., Serinus Energy Inc., San Leon Energy Plc. Dzieci będą musiały znaleźć odpowiedź na spadki notowań na wieść o śmierci Jana Kulczyka, a następnie pracować na wzrost, aby nie zawieść inwestorów. Po okresie żałoby muszą wyjść z cienia wielkiego ojca i zacząć świecić własnym blaskiem.
Zainteresowanie dalszymi losami rodzinnego holdingu Kulczyk Investments nie dotyczy samej tylko osieroconej rodziny, ale przede wszystkim Polski. Kulczyk Investments to jaskółka, która pokazuje drogę polskim liderom biznesu rodzinnego. Zgodnie z mottem: „Polish roots. Global success”. Żal jedynie, że siedziba ulokowana jest w Luksemburgu. Może właśnie ta smutna okazja powinna skłonić polskie władze do refleksji nad podjęciem kroków dla stworzenia przyjaznej infrastruktury dla rosnącego polskiego biznesu rodzinnego. Po to, by z Polski nie emigrowały najcenniejsze miejsca pracy w zarządach firm oraz aby decyzje biznesowe brały pod uwagę polski kontekst.